Marcus da Silva nie znalazł się w kadrze Arki na zgrupowanie w Turcji. 34-letni pomocnik, który rozegrał 179 spotkań w żółto-niebieskich barwach nie jest kontuzjowany. Jego brak w składzie na obóz to decyzja trenera Zbigniewa Smółki.

Marcus na początku obecnego sezonu zmagał się z problemami zdrowotnymi. Do gry w pierwszej drużynie wrócił w połowie września, w wyjazdowym meczu z Piastem Gliwice. W rundzie jesiennej pojawił się na boisku w 4 ligowych spotkaniach, były to jednak same kilkuminutowe epizody. Poza tym, pomocnik wystąpił w dwóch meczach Pucharu Polski - zaliczył 90 minut i zdobył bramkę w meczu ze Śląskiem Świętochłowice i wszedł na boisko z ławki rezerwowych w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok.

Brak brazylijskiego Polaka w składzie na zgrupowanie to bardzo zaskakująca decyzja, tym bardziej, że w 28-osobowej kadrze znalazło się miejsce dla Rogelio Chaveza, który ostatni mecz o punkty rozegrał we wrześniu 2016 roku (oczywiście w wypadku Meksykanina w grę wchodzą aspekty pozasportowe, czyli promocja miasta Chignahuapan), czy Michaela Olczyka, który po raz ostatni na boisku pojawił się w kwietniu ubiegłego roku, a także dla trójki juniorów.

Oczywiście żaden piłkarz nie powinien miejsca na boisku za samo nazwisko czy zasługi, jeśli nie prezentuje odpowiedniego poziomu. Pytanie tylko, czy rzeczywiście Marcus aż tak mocno odstaje piłkarsko od reszty zawodników z kadry Arki żeby nie znaleźć się w szerokim składzie na zgrupowanie? A pomijając formę piłkarską, atutem urodzonego w Belford Roxo zawodnika jest też doświadczenie i status jaki osiągnął rozgrywając niemal 180 meczów w barwach Arki, dla której zdobył też 51 bramek.

Decyzja dotycząca Marcusa pozwala na snucie domysłów, czy na pewno chodzi tylko i wyłącznie o kwestię formy piłkarskiej, czy też może relacje na linii Marcus - Smółka nie układają się najlepiej. Przed nami obóz i pierwsze mecze rundy wiosennej, które zweryfikują decyzje personalne za które odpowiedzialność koniec końców będzie musiał wziąć trener.