21 punktów na 21 możliwych do zdobycia. 17 strzelonych goli, tylko 2 stracone. Łączny dorobek obu drużyn, które zmierzą się ze sobą w piątkowy wieczór w malowniczej okolicy pachnącej kukurydzą, robi spore wrażenie. Po rozbiciu Miedzi przed tygodniem, żółto-niebiescy znów zagrają z kontrkandydatem do awansu do Ekstraklasy. I tym razem zadanie, jakie przed nimi stoi, jawi się jako jeszcze trudniejsze. W hicie 5. kolejki I ligi Arka w piątek o 18:00 powalczy z KS Nieciecza o pole position w tabeli na szczególnie intensywną fazę sezonu.

A gospodarze dysponują mocną ekipą. Po spadku z Ekstraklasy w sezonie 2017/2018 zarządzający klubem państwo Witkowscy postawili sobie za cel szybki powrót do elity. W pierwszym roku po degradacji skończyło się na 8. miejscu. W kolejnych rozgrywkach było lepiej, ale tylko minimalnie – starczyło na 6. pozycję po 34 kolejkach i występ w barażach, w których jednak w I rundzie popularne ,,słonie” zostały odprawione przez Wartę Poznań po porażce 0:1. Niemniej trzeba niecieczanom oddać, że mieli w minionej kampanii sporo dobrych momentów. Włodarze klubu przed nowym sezonem postawili sobie za cel konsekwentną kontynuację wypracowanych schematów i uniknięcie rewolucji. Spośród kluczowych zawodników z poprzednich rozgrywek z gminy Żabno odszedł jedynie Vladislavs Gutkovskis, którego skusiła perspektywa występów w Ekstraklasie w barwach Rakowa. Działaczom udało się utrzymać szkielet drużyny, a jednocześnie sprowadzić kilku interesujących piłkarzy. Do pierwszego składu teamu Mariusza Lewandowskiego z miejsca wskoczyli wychowanek Górnika Wałbrzych, oszlifowany w Zagłębiu Lubin Paweł Żyra oraz doskonale w Niecieczy znany Słowak Samuel Stefanik. Ciekawymi posunięciami są też utalentowani 20-latkowie: napastnik Kacper Śpiewak i defensywny pomocnik Jakub Pek (zresztą wychowanek Arki). ,,Słonie” mają w tym sezonie ogromne aspiracje. Nadzieje na awans tym razem nie są już nieśmiałe. Są zdecydowane. Pojawia się coraz więcej ciśnienia i presji na wynik. Na razie jednak piłkarze Lewandowskiego radzą sobie z tymi uwarunkowaniami bardzo skutecznie. Zajmują 2. miejsce w tabeli, ustępując ŁKS-owi jedynie różnicą bramek. Zdobyli maksymalną liczbę punktów – 12/12, dokładając do tego rozłożenie Bytovii 4:0 w Pucharze Polski. W lidze niecieczanie odprawiali kolejno Zagłębie Sosnowiec 1:0, Sandecję Nowy Sącz 1:0, GKS Bełchatów 2:0 i Resovię Rzeszów 2:0. Warto jednak zauważyć, że aż trzy spośród tych spotkań ,,słonie” rozgrywały na własnym boisku. I w piątek znowu zagrają u siebie. Drużyna Mariusza Lewandowskiego prezentuje styl gry oparty na podobnych walorach, z których w czasie swojej kariery piłkarskiej był znany jej szkoleniowiec – niecieczanie opierają swoje siły na defensywie i zawziętości. Cechuje ich cyniczny minimalizm w kontrolowaniu meczów – kiedy strzelają gola na 1:0, koncentrują się całym zespołem na trzymaniu rezultatu. Ten piłkarski pragmatyzm przynosi jednak konkretne efekty. Największe atuty Niecieczy to stabilna obrona (nie stracili jeszcze bramki w tym sezonie, więc przed ofensywnymi graczami żółto-niebieskich trudna przeprawa) i doświadczona linia pomocy. Wybronić im punkty potrafi Tomasz Loska, a kluczowym ogniwem wyjściowej jedenastki jest lewy obrońca Marcin Grabowski, o którego klub prowadził w ostatnich miesiącach prawny spór z Wisłą Kraków. Słabe strony? Minimalny stopień polotu i ryzyka podejmowanego w grze. Gdynianie powinni w piątek zrobić wszystko, by jako pierwsi strzelić gola. Przy takim scenariuszu występuje wysokie prawdopodobieństwo, że gospodarze się pogubią.

Tymczasem Arka póki co leje wszystkich jak leci. Pierwsza poważna weryfikacja – pojedynek z Miedzią – wypadła doskonale, choć trzeba też zauważyć, że mecz świetnie się dla gdynian ułożył – udawało im się strzelić gole na początku każdej z połów, co zdecydowanie ustawiło losy spotkania. Przepustką do zwycięstwa nad legniczanami była konsekwencja i zimna głowa na przestrzeni całych 90 minut. Tak samo trzeba zagrać w Niecieczy. I wciąż korzystać z szybkości skrzydłowych oraz umiejętnie pożytkować kontrataki, które przy obecnym stylu gry żółto-niebieskich stanowią potężną broń. Nie będzie to jednak łatwe – gospodarze będą chcieli przypilnować tyłów, więc Arkowcy mogą zostać zmuszeni do ataku pozycyjnego. I w tej rzeczywistości powinni jednak dać radę. Klub w tygodniu zakontraktował młodego prawoskrzydłowego Bartosza Bonieckiego, ale 20-latek w Niecieczy jeszcze na boisku się nie pojawi. Znakiem zapytania jest dobór przez Ireneusza Mamrota lewego obrońcy. Do pełni zdrowia po przebyciu koronawirusa wrócił Adam Marciniak i jest gotowy do rywalizacji, ale w poprzedniej kolejce Jakub Wawszczyk w zastępstwie kapitana dał szkoleniowcowi powody, by w niego uwierzyć. Ktokolwiek wyjdzie jednak na boisko w piątek, musi dać z siebie 100%. Arka do tej pory nie zwyciężyła w Niecieczy – w siedmiu meczach dwukrotnie remisowała i aż pięciokrotnie przegrywała. Cóż, nic nie może przecież wiecznie trwać, jak śpiewała Anna Jantar. Liczymy na przełamanie losu i pierwsze trzy punkty wiezione z kukurydzianych terenów Małopolski nad morze.

Przed podopiecznymi Mamrota niebywale ciężkie 90 minut. Trzeba nastawić się jednak na walkę i zrobić wszystko, co w mocy gdynian, by podnieść z murawy komplet oczek. Taki triumf ustawiłby ich w znakomitym położeniu przed przyspieszeniem ligi – już we wtorek do Gdyni przyjeżdża GKS Tychy, a w niedzielę za tydzień żółto-niebiescy zagrają z Odrą Opole. Wchodzimy w poważne granie, oby z tym samym skutkiem, z jakim Arkowcy zaczęli sezon. Tymczasem jedno jest pewne – spośród dwóch ekip, które do tej pory zgarnęły wszystko, co się dało, ktoś w piątek nie będzie już nieskazitelny. Jest w Trójmieście taki jeden klub, my kibicujemy właśnie mu!


Przewidywane składy:

Nieciecza: Loska – Grzybek, de Amo, Putiwcew, Grabowski – Stefanik, Wlazło, Misak, Żyra, Gergel – Orzechowski.

Arka: Kajzer – Kasperkiewicz, Kwiecień, Danch, Marciniak – Żebrowski, Deja, Drewniak, Letniowski, Młyński – Jankowski.